
W roku 1977 podjąłem pracę w polskiej telewizji, gdzie miałem okazję propagować żeglarstwo. A że prezes Telewizji Polskiej był entuzjastą żeglarstwa i kapitanem jachtowym namówiłem go, byśmy zbudowali duży jacht dla młodzieży o specyficznym ożaglowaniu – trzymasztową barkentynę o długości 47 metrów. Prezes wymyślił imię „Pogoria”, swego ulubionego jeziorka na Śląsku.

In 1977 I took a job with the Polish national TV. This gave me a chance to promote sailing. Since the director was an enthusiastic sailor himself I managed to persuade him to build an enormous yacht for teenagers- a three masted 47 metre long barquentine. The director himself came up with her name, which was derived from his favourite little Silesian lake “Pogoria”.
Im Jahr 1977 fing ich an, bei dem polnischen Fernsehen zu arbeiten. Dort hatte ich genug Möglichkeiten, um für den Segelsport Werbung zu machen. Und da der damalige Fernsehchef schon sowieso ein begeisterter Fan vom Segeln sowie Jachtkapitän war, konnte ich ihn dazu überreden, für die Jugendlichen eine große Jacht mit einer spezifischen Takelung zu bauen – eine 47 Meter lange Bark mit drei Masten.

В 1977 году я устроился на польском телевидении, где представилась возможность пропагандировать парусный спорт. Благодаря тому, что шеф ТВ был завзятым яхтсменом и дипломированным капитаном, удалось его уговорить построить большую яхту для молодежи со специфическим парусным снаряжением – трехмачтовую баркентину длиной 47 метров. Шеф назвал ее – «Погория», именем своего любимого озера в Силезии.
Po raz pierwszy w polskim przemyśle stoczniowym zbudowano statek rejowy, w ciągu następnych 10 lat dziesięć kolejnych. W 1980 została zwodowana „Pogoria” o powierzchni ożaglowania 1000 m kwadratowych przeznaczona dla rejsów szkolnych. W pierwszych wyścigach Operacji Żagiel 1980 „Pogoria” okazała się najszybszym żaglowcem w swojej klasie.
Polska Akademia Nauk, która prowadzi stacje badawczą na Południowych Szetlandach i co roku musi rozwiązywać problem transportu naukowców na trasie prawie 9000 mil morskich w jedną, a potem w drugą stronę. Zaproponowałem, że może wykorzystamy do tego żaglowiec „Pogoria”. W ten sposób w zimie 1980/81 poprowadziłem dość niezwykły rejs – począwszy od śniegu i lodu nad Bałtykiem do gór lodowych Antarktyki. King George Island, gdzie leży Stacja im. Arctowskiego osiągnęliśmy w dwa miesiące i tyleż trwał rejs powrotny. Okazało się wtedy, że transport pod żaglami trwa wprawdzie dwa razy dłużej, ale kosztuje 10 razy taniej.
Korzystając z tego, że pracuję w telewizji ogłosiłem w roku 1982 wszystkim 16-latkom w Polsce, że kto chce się wybrać ze mną w rejs na Ocean Indyjski musi zaopiekować się starszą osobą, która takiej pomocy potrzebuje. Jedni nie uwierzyli inni nie chcieli dodatkowego zajęcia, ale około 2000 młodych ludzi wspomo gło nieoczekiwanie pomoc społeczną. W rejs zabraliśmy 30 finalistów konkursu oraz nauczycieli wszystkich przedmiotów. I tak zaczęła funkcjonować Szkoła pod Żaglami, pływająca klasa szkolna zwykłego liceum ogólnokształcącego. Uczestnicy tamtego rejsu spotkali się w Warszawie po 20 latach – prawie wszyscy porobili niebanalne kariery i oceniają, że rejs stanowił przełom w ich życiu.
Podobną szkołę poprowadziłem w roku 1988 w zespole międzynarodowym. Na „Pogorii” spotkali się Rosjanie, Amerykanie i Polacy – z każdego kraju po 10 osób. Wspólnym językiem był angielski. Popłynęliśmy wokół Ameryki Południowej nosząc pod salingiem banderę ONZ. Pierwszy semestr szkoły prowadził Atlantykiem do Ushuaia na Ziemi Ognistej, a drugi Pacyfikiem wzdłuż Chile i Peru. Przeciwny sztorm trzymał nas przez dwa tygodnie w Cieśninie Drake’a i święta Bożego Narodzenia wypadły na wielkim rozkołysie.
Po 25 latach (w roku 2013) byli uczniowie Międzynarodowej Szkoły pod Żaglami spotykają się na pokładzie „Pogorii” w tygodniowym rejsie wspominkowym po Morzu Śródziemnym.
|