Po udanym rejsie z rodziną, kiedy musiałem uczyć własne dzieci, zacząłem żeglować z młodzieżą na większych jednostkach.Po zwodowaniu „Pogorii” można było pomyśleć o zabraniu całej klasy.
W roku 1983 nie bez kłopotów wypłynęliśmy w rejs, właśnie z całą klasą i nauczycielami wszystkich przedmiotów, kierując się na Morze Śródziemne, a potem przez Morze Czerwone na Ocean Indyjski. Organizatorami rejsu była zaprawiona w trudach żeglugi antarktycznej moja ówczesna załoga.
Załogę jachtu stanowili uczniowie, trzymali wachty przez całą dobę, stawiali i zwijali żagle, gdy było trzeba, ale niezależnie od wszystkiego chodzili na lekcje. Program nie miał żadnych tematów żeglarskich – realizowaliśmy program II klasy licealnej. Ten schemat został nazwany Szkołą pod Żaglami i choć wiele organizacji podszywa się pod tą nazwę, zawsze chodziło o długi rejs kształtujący charakter młodego człowieka.
Rejs „Śladami starych kultur” odwiedził Rzym i Grecję, Egipt i Indie, Sri Lankę i Francję. W każdym porcie przerywaliśmy naukę, by młodzież mogła jak najwięcej zobaczyć, za to na morzu lekcje trwały przez siedem dni w tygodniu.
W dwudziestolecie tamtego rejsu spotkali się w roku 2003 w Warszawie jego uczestnicy, kadra i „Kaczory”. Zdaniem młodych (choć już nie tak bardzo) rejs Szkoły pod Żaglami stanowił dla nich życiowy przełom.