Nowe życie jachtu POLONEZ

Rozpoczął się w Szczecinie remont jachtu POLONEZ. Tym razem na serio. W roku 1972 jacht ten występując w regatach OSTAR (Observer Singlehanded Transatlantic Race) pokazał polskie barwy za tzw. Żelazną Kurtyną, czyli w świecie zachodnim. Podobno z niezłym rezultatem. Po powrocie z rejsu dookoła świata na moją sugestię jacht został przekazany Wyższej Szkole Morskiej w Szczecinie. Do dziś nie mogę odżałować tego błędu.

Jacht stał się legendą i miał służyć treningom kolejnych samotnych żeglarzy, ale Szkoła nie tak to widziała. POLONEZ pływał najczęściej w weekendy na trasie Szczecin Świnoujście i z powrotem. Po paru latach Szkoła sprzedała go niejakiemu  Lechowi Grobelnemu, który zaczął przeróbkę jachtu od zdjęcia pokładu i podwyższenia burt.

Grobelny źle skończył , najpierw odsiedział w więzieniu finansowe przekręty, a potem został zadźgany nożem w zaułku na warszawskim Targówku. Tymczasem jacht stał w Szczecinie nad jeziorem Dąbskim, ale na szczęście nie gnił.

Nowe życie dał jachtowi Bruno Salcewicz, ale koniecznym finansom nie podołał i przekazał deweloperowi Włodarzewska z Warszawy. Jacht stał na wodzie, bo raczej nie pływał. W ostatnich latach Tomasz Bieliński i Filip Gruszczyński próbowali uruchomić regularne rejsy na wyczarterowanym od Włodarzewskiej jachcie, ale niedostateczne finansowanie a wreszcie plajta dewelopera znów jacht unieruchomiła.

Syndyk masy upadłościowej, choć pracujący na terenie Niemiec zaalarmował mnie, że jacht zostaje wystawiony na licytację.  Dopingowałem kolegów posiadających jakieś oszczędności, żeby ratować POLONEZA, ale w końcu kupił go polski biznesmen mieszkający na Teneryfie, który zaczął od tego, że wciągnął mnie do swojego projektu.

Maciej jest zapalonym żeglarzem, a prócz tego uprawia parę innych dyscyplin sportowych. Na razie nie chce ujawniać swojego nazwiska i plan ma taki, żeby na Dni Morza w Szczecinie w przyszłym roku pokazać POLONEZA w nowym wcieleniu. Może i mnie się uda trochę popływać, choć nominalnym kapitanem jest Filip Gruszczyński. Oficjalny patronat nad jachtem przejął Yacht Club Polski w Szczecinie.

Odwołuję zatem oświadczenie z tematu POLONEZ w dziale „Jachty”, że „już nigdy nie stanąłem na pokładzie tego jachtu”, bo właśnie stanąłem i być może jeszcze będę stawał, szczególnie, że nowy właściciel obiecał, że po paru latach swoich rejsów przywróci pierwotny wygląd POLONEZA, który fascynował gładką linią pokładu.

O autorze

Krzysztof Baranowski żegluje od 15 roku życia, ale zawodowo skończył Politechnikę Wrocławską z tytułem magistra inżyniera łączności (elektroniki), a po ukończeniu Studium Dziennikarskiego na Uniwersytecie Warszawskim wybrał ten drugi zawód.

Napisał 25 książek, zrealizował 50 filmów dokumentalnych, odbył dwa rejsy samotne dookoła świata. Zrealizował trzy projekty budowy jednostek żaglowych: „Poloneza” (14 m długości), „Pogorii” (47 m długości), „Fryderyka Chopina” (54 m długości). Pracuje nad budową kolejnego żaglowca dla młodzieży – „Polonii” (56 m długości).