





Dla tych oto przyziemnych pobudek zostałem kapitanem jachtowym w dość młodym wieku. I jak na ironię losu mój pierwszy wielki rejs dookoła Ameryki Południowej odbyłem na jachcie „Śmiały” w charakterze kucharza, bo tylko tak mogłem zabrać się na wyprawę. Ta niezwykła pozycja kuka, który jest równocześnie kompetentnym kapitanem pozwoliła poczynić szereg ciekawych obserwacji i o tym jest książka „Kapitan kuk”.
Wielki rejs załogowy trwający 15 miesięcy przyniósł wiele cennych ale i bolesnych doświadczeń. Czy istotnie kapitan jest potrzebny skoro dysponuje świetną i zgraną załogą, a ta daje sobie radę w każdych warunkach? Jaka jest najmniejsza ilość załogi, żeby ograniczyć konflikty ludzkie, tarcia i animozje? Tego rodzaju pytania stały u podstaw decyzji o następnym wielkim rejsie – tym razem samotnie! |
Z książki “Cykle życia” Gladys Lobos dowiedziałem się jaki jestem […]
Może wygląda to na obsesję, ale od pewnego czasu […]
W roku 2009 reaktywowałem Fundację Szkoła pod Żaglami dodając swoje […]
W roku 2005 przedsiębiorca-żeglarz, Darek Ostrowski, zaczął wydawać magazyn żeglarski […]
Na przełomie wieków, w latach 1999-2000 popłynąłem jeszcze raz w […]
Przez dwa lata (1996-97) kierowałem Stowarzyszeniem Menedżerów w Polsce skupiającym […]
Sukces Międzynarodowej Szkoły pod Żaglami skutkował powołaniem w roku 1989 […]
W roku 1977 podjąłem pracę w polskiej telewizji, gdzie miałem […]
Na jakiś czas miałem dość samotnej żeglugi, czułem też […]
Udany start w regatach przez Atlantyk zachęcił mnie do płynięcia […]
W Polskim Związku Żeglarskim złożyłem w roku 1968 propozycję wysłania […]
Nigdy nie lubiłem gotować, a w szczególności na jachtach, gdzie […]
Choć trudne do zdefiniowania, ale jest coś wspólnego w narciarstwie […]