Mantryzacja obyczaju

Zaczęło się niewinnie i żartobliwie – od felietonu w „Jachtingu”, skończyło się na ciężkich oskarżeniach o kłamstwo. Czemu Pan kłamie,  Panie Kapitanie, pyta mnie Asia Pajkowska. Czy o  m o j e  kłamstwa tu chodzi? Andy Lepiarczyk ma wątpliwości czy w ogóle można  umieszczać „rekordzistkę” na liście samotnych żeglarzy.

Mantryzacja obyczaju

                                                                
12.12.2009

Liczba 360 wydaje się równie tajemnicza co 1852, nie mówiąc już o punkcie wrzenia wody czyli 90 stopni… jak to było w dowcipie o kapralu tłumaczącym kąt prosty.

Mija  właśnie 360 dni jak na imprezie JACHTSMEN   ROKU Asia Pajkowska obgadywała szczegóły swojego rejsu z Andrzejem Armińskim.   O tym, że skorzysta z jego MANTRY dowiedziałem się dopiero, gdy odrzuciła   moją ofertę wypłynięcia na LADY B.

W swoim czasie też szukałem jachtu na samotny rejs   dookoła świata i nawet chciałem kupić ówczesną MATRĘ Armińskiego, ale   dostępny wtedy egzemplarz był bardzo daleko, a ja znalazłem ex WOJEWODĘ   POMORSKIEGO.

Czarowna liczba 360 nie dotyczy jednak dni,    Joasia właśnie zakończyła swój rejs non-stop mieszcząc się w 200   dniach. Te 360 to stopnie, wewnętrzny kąt kuli ziemskiej, czy – jak kto woli   – ilość południków. Otóż przyjęło się uważać, że rejs dookoła świata kończy   się w porcie, z którego się wypłynęło: Asia wypłynęła z Balboa, po jednej   stronie Kanału Panamskiego, a przypłynęła z drugiej strony do Colon. Samego   Kanału nie może pokonać samotnie, bo przepisy nie pozwalają i w zasadzie   powinna jeszcze okrążyć Południową Amerykę, żeby zamknąć rejs w Balboa.

Mamy tu jednak do czynienia z inną interpretacją, a   mianowicie taką, że do zamknięcia pętli wystarczy 360 stopni. Tak się bowiem   składa, że wschodnie wejście do Kanału w Colon/Cristobal jest położone   bardziej na zachód niż zachodnie w Bilbao/Panama i faktycznie kółko, które,   jak wiadomo, ma 360 stopni, zostaje zamknięte.

Nie zmienia to oczywiście sukcesu rejsu Asi, na   który składa się dobra robota żeglarska,  bo tak czy inaczej świat   opłynęła. Ale tak, jak kiedyś profesor Falandysz falandyzował prawo, tak dziś   Asia „mantryzuje” tradycję  żeglarską i ustala inne reguły gry, które   oczywiście na naszym podwórku można uznać.

Można też wyciągnąć pozytywne wnioski i próbować bić   rekordy szybkości na trasie dookoła świata od południka zero do południka   zero i na pewno rekord się pobije. Byle tylko nie trzeba było zbyt długo   czekać na okienko pogodowe.

Rekordzistki

Holenderska uczennica Laura Dekker postanowiła w wieku 13 lat opłynąć samotnie świat i pokazać co potrafi tym wszystkim starszym paniom (i panom), którym się wydaje, że zjedli wszystkie rozumy świata, pokończyli jakieś uczelnie, a nawet zdali egzaminy kapitańskie przed komisjami Polskiego Związku Żeglarskiego. Laura zapewnie nie wie, że nie wszyscy zdali, bo teraz kapitana dostaje się w Polsce „za wysługę lat”, ale ona urodziła się na wodzie, od maleńkości pływa, przy rodzicach zdobyła olbrzymią praktykę, a nawet samotnie wykonała „rejs kwalifikacyjny” z Holandii do Anglii i z powrotem.

Rodzice wspierając córkę wyrazili zgodę, ale poczynili tę nieostrożność, że poprosili szkołę o zgodę na dwuletnią karencję i indywidualny tok nauki, jaki u nas przysługuje wszystkim wybitniejszym sportowcom. Dyrekcja szkoły nie okazała zrozumienia dla morskich pasji (choć to podobno Holendrzy) i zadenuncjowała do ichniego rzecznika praw dziecka, a ten wystąpił do sądu o odebranie rodzicom praw do ich dziecka.

Awantura przetoczyła się przez całą Europę i dotarła do Polski. Jako weterana, który zjadł zęby na samotnych rejsach (to tylko taka przenośnia!), wezwano mnie do dwóch telewizji, gdzie zostałem nagrany, a następnie przemontowany jako facet straszący niebezpieczeństwami na morzu i dopiero w trzeciej stacji pozwolono mi powiedzieć, bo materiał szedł na żywo, że popieram dziewczynkę i popierałbym nawet, gdyby była moją córką, co bardzo zdziwiło panią prowadzącą rozmowę. Nie popieram jednak rejsów organizowanych wyłącznie dla bicia rekordów.

Tymczasem owo bicie rekordów zagościło na dobre w polskim żeglarstwie. W czasie kiedy ja opływałem świat po raz pierwszy Południowym Oceanem i zrobiłem rekordowo szybki (wówczas) przelot między Australią i Hornem, wstydziłem się, że mnie wpisują do jakichś ksiąg, bo w Polsce by mnie wyśmiali.

Czasy się jednak zmieniły i dziś trzeba koniecznie ogłosić, że na trasie od wysp Kanaryjskich do Zielonego Przylądka (albo od Samoa do Tonga) wyprzedziło się dziesięć innych jachtów, albo że jest się najszybszym lub najmłodszym żeglarzem, który ukończył rejs wokół Wysp Brytyjskich, albo najpiękniejszą żeglarką o najdłuższych nogach.

Tak się właśnie składa, że w tym roku dwie polskie gracje już skończyły samotne rejsy (blondynki), a trzecia (brunetka) właśnie kończy. Oczywiście ścigają się o odpowiedni przymiotnik, „rekordowy”, „najszybszy”„najmłodszy”, „charytatywny”… „najpiękniejszy”.

Rekordowo szybko popłynęła Asia Pajkowska i w czasie poniżej 200 dni zamknęła pętlę dookoła świata, więc szybko przesłałem jej gratulacje. Rzecz jednak w tym, że Asia twierdzi, że zrobiła rejs non-stop, czyli bez zatrzymania, podczas gdy po drodze zatrzymała się na parę dni w Port Elisabeth (bardzo słusznie), żeby przeczekać złą pogodę.

Rejsy rekordowe, jeśli mają być za takowe uznane, podlegają bardzo surowej weryfikacji. Asia jest bardzo dobrą żeglarką, ale zamiast przyznać, że to nie był rejs non-stop i zbierać nadal gratulacje, zapiera się w żywe oczy i nie przyjmuje nawet do wiadomości, że nie ukończyła rejsu dookoła świata (w kategoriach rekordu), bo zapomniała okrążyć Amerykę Południową.

O zawinięciu do Port Elisabeth opinia publiczna dowiedziała się przypadkiem, bo sama bohaterka nie ujawniła tego na swoim blogu prowadzonym na bieżąco, a w porcie zgłosiła się pod pseudonimem. Dopiero po zakończeniu rejsu, kiedy sprawa wyszła na jaw, blog został wstecznie poprawiony o ten jeden, bardzo ważny wpis.

Podobnie druga blondynka, Marta Sziłajtis-Obiegło nic nie napisała w swoim dzienniku, że na pewnym odcinku swojego rejsu dookoła świata płynie z koleżanką. Dopiero akcja ratownicza sztrandującego na plaży jej jachtu ujawniła, że samotna żeglarka występuje w dwóch osobach. Żeglarka powróciła do portu, skąd zabrała koleżankę i dalej popłynęła już sama, ale wstyd pozostał. Czy też nie ma się czego wstydzić?

Natasza Caban (brunetka) płynie bez takich numerów (jak na razie), ale też lubi pokazać, jaką ma długą nogę i smukłą pęcinę (a my te zdjęcia z przyjemnością zamieszczamy), jednak do rekordów przestała się spieszyć, choć sądziła, że będzie najmłodsza, a Marta ją ubiegła. I jak się to ma do rejsu Laury Dekker?!

Wspomniane tu trzy rejsy polskich samotniczek są nieporównywalne i nie wiadomo, czy je oceniać pod kątem bicia rekordów, dobrej praktyki morskiej czy też szczerości intencji. Może więc oceniać pod kątem urody kobiecej, bo wszystkie trzy panie mają zapewnione miejsce w finale. Historia wskazuje jednak, że i tu czyhają poważne niebezpieczeństwa.

Oto grecki pasterz imieniem Parys próbował rozsądzić trzy skłócone baby, trzy boginie rywalizujące o miano najpiękniejszej. W zamian za werdykt (wręczenie jabłka – typowa korupcja) dla najpiękniejszej bogini, czyli Afrodyty, otrzymał najpiękniejszą ziemiankę czyli Helenę, która skądinąd była już mężatką i to żoną potężnego Menelaosa…

Nie chciałbym być dziś w roli rozsądzającego, co się komu należy i za co. Do czego to doprowadziło w wypadku Parysa wszyscy wiemy, bo tak oto wybuchła wieloletnia antyczna wojna trojańska z udziałem bogów i herosów, którą sławi do dziś nieśmiertelna „Illiada”.

(tekst zamieszczony w nr.10/2009 „Jachtingu”)

Dlaczego Pan kłamie, Panie     Kapitanie?

(list     otwarty Joanny Pajkowskiej wysłany do mediów żeglarskich)

Dopiero     niedawno, powiadomiona przez przyjaciół, odkryłam na Pańskiej stronie     internetowej kuriozalny Pański  tekst sprzed paru miesięcy       (http://www.krzysztofbaranowski.pl/article_304.php,     „Mantryzacja obyczaju”), tekst zawierający absurdalne i krzywdzące     zarzuty dotyczących mojego samotnego rejsu dookoła świata na jachcie Mantra     Asia. pajkowskaportretkadr

Są to całkowicie nieprawdziwe zarzuty, utrzymujące, jakobym ukrywała fakt wejścia do Port Elizabeth podczas     tego rejsu. Pragnę zatem pragnę wyjaśnić, że nigdy niczego nie     ukrywałam. Fakt wejścia do Port Elizabeth (w RPA) w celu przeczekania     silnego sztormu  odnotowany jest w moim oficjalnym Kalendarium Rejsu,     uczynionym i opublikowanym natychmiast po zakończeniu rejsu, jeszcze w     Panamie.

Kalendarium to natychmiast przesłałam do PAP oraz opublikowałam na     obu opisujących mój rejs witrynach internetowych. O fakcie wejścia do Port     Elizabeth mówiłam publicznie wielokrotnie zaraz po powrocie do kraju,     zarówno podczas wystąpień w mediach jak i podczas oficjalnych wystąpień     publicznych, jak np. na gali wręczania nagrody Conrada w Gdańsku na     początku b.r.     Nikt o zdrowych zmysłach i znający się na żeglarstwie nie może sobie chyba     wyobrazić, że mogłabym próbować ukrywać fakt wejścia do portu mając     przecież pełną świadomość, że na obu moich stronicach internetowych      codziennie na bieżąco ukazuje się bardzo dokładna aktualna pozycja     jachtu,  i każdy w każdej chwili może sprawdzić gdzie aktualnie jacht     się znajduje.

A Pańska teza, jakobym miała rzekomo wchodzić tam pod     pseudonimem, jest tak absurdalna, że nie wymaga dalszego komentarza.         Mimo wejścia do Port Elizabeth, nadal podtrzymuję tezę, że mój rejs    mój miał charakter rejsu non-stop,  o takim bowiem charakterze     rejsu decyduje w głównej mierze sposób przygotowania jachtu i żeglarza na     trasę. Rejs mój miał charakter zupełnie prywatny, i nie podlegał regułom     żadnych organizacji.

Organizatorem byłam ja sama wraz z armatorem jachtu,     Andrzejem Armińskim, i to my właśnie ustalaliśmy kryteria tego, jeszcze raz     podkreślam, zupełnie prywatnego rejsu.         Chcę podkreślić po raz setny, że ja nie płynęłam po sławę i zaszczyty – ja     płynęłam dla własnej frajdy, dlatego, że kocham morze i żeglowanie. Niech     Pan, Kapitanie,  pozostanie największym polskim samotnym żeglarzem,     nie mam nic przeciwko temu – tylko, dlaczego stawia mi Pan tak absurdalne i     nieprawdziwe zarzuty? Z zawiści? Nie warto!

       A przy okazji: zdumiewa mnie lekceważący stosunek do kobiet-żeglarzy,     bijący z Pańskiego tekstu.

       Z żeglarskim pozdrowieniem

    Joanna Pajkowska

*

A jak     wyglądała rzeczywistość?

Poczytajmy dziennik Joanny Pajkowskiej prowadzony     na bieżąco:

„Tak mało trzeba, żeby było super…”

(wyciąg z dziennika  zamieszczonego na stronie www.mantra28.pl wg     pierwotnej wersji)

– należy zwrócić uwagę na przedział dat 12-14.11

w dzienniku nie ma mowy o jakimś porcie, ani wcześniej ani później

Przylądek Igielny  17.11.08  10:15 UT   34°53’S        20°00’E

SMS z godziny 11.15 PL otrzymany od Asi:
    Cape Agulhas zdobyty! Wymęczony pod wiatr i fale, ale jest! Teraz kierunek Atlantyk.

Ocean Indyjski  15.11.08  09:00 PL  34°16’08″S          24°55’E

Dzieki za polska nazwe dla ptaka gannet, dostalam kilka odpowiedzi. Nazwa gluptak jest okropna i ja odmawiam uzywania jej. Te ptaki sa piekne, takie male albatrosy, fruwaja bardzo elegancko i dystyngowanie, nie wiem dlaczego gluptak…
No nic, najwazniejsze, ze ja znow w drodze, predkosc może nie rewelacyjna, ale fala nie duza, bardzo dluuuga i jest bardzo fajnie. Dosc zimno, wiatr slaby, poludniowy, prosto z Antarktydy (chyba). Staram sie bardzo wykorzystać  maksymalnie ta poprawe pogody, nie wiadomo dokladnie     jak dlugo sie utrzyma, ale nie moge plynac szybciej, niestety. Jest lekki     korzystny prad, bardzo to lubie, zyskuje pare mil za nic. Jest pieknie,     slonce swieci, w nocy byl wielki ksiezyc tuz po pelni, fantastycznie! Tak  malo trzeba, zeby bylo super! Pozdrawiam, Asia

Ocean Indyjski     11.11.08         33°58’13″S     25°39’20″E

W poniedziałek (10.11.) byl piekny dzien, po prostu     idealny dzien na morzu. Wiatr najpierw slaby, potem 12-15 wezlow,     sloneczko, morze gladkie, delfiny, mnostwo ptakow. Sa to moje ulubione     morske ptaki, znam tylko ich angielska nazwe, gannet. Wyspa Bird Island, w     poblizu ktorej plynelam jest podobno ich miejscem zamieszkania. Bylo tak     pieknie, ze nie bardzo chcialam wierzyc w prognoze pogody na silny     przeciwny wiatr. Niestety, prognoza sie sprawdzila, przyszedl ten wiatr,     gdy mialam jeszcze ponad 20 mil do miejsca do kotwiczenia. Zajelo mi to     ponad 6 godzin, prawie o polnocy zakotwiczylam przy plazy w Port Elizabeth.     Czekam cierpliwie na poprawe pogody. Nawet jestem spokojna i cierpliwa, ten     moj rejs to kontakt z przyroda i natura. Z przyroda nie walcze, musze     przeczekac. Ten rejon poludniowej Afryki to silne, zmienne wiatry i wielkie     fale. Czekamy, ja i Mantra az fala sie zmniejszy. Asia.

Ocean Indyjski     10.11.08

*

Zgłoszenie     wejścia i wyjścia (12-14.11) do Port Elizabeth jachtu MANTRA  ASIA pod     kapitanem Joanną… Broomhead.

 

Lista samotników (Lepiarczyka)

LISTA  POLSKICH  ŻEGLARZY,  KTÓRZY  OPŁYNĘLI  ŚWIAT  SOLO

Wydanie No. 1 Data wydania:  18 czerwca, 2012  Opracował: Andrzej Lepiarczyk

No.   Rok     Żeglarz                          Jacht (Bandera)                  Trasa i komentarz

1      1969     Leonid Teliga   Opty (POL)  W-Z przez Kanał Panamski

2      1973     Krzysztof Baranowski  Polonez (POL) Pierwszy Polak Z-W przez Horn

3      1978      Krystyna Chojnowska-Liskiewicz  Mazurek (POL) Pierwsza kobieta na  świecie          W-Z przez Kanał Panamski

4      1980      Henryk Jaskuła  Dar Przemyśla (POL)  Pierwszy Polak non-stop          Z-W przez Horn

5     1980       Zbigniew Puchalski  Miranda (POL) W-Z przez Kanał Panamski

6     1984       Andrzej Urbańczyk  Nord IV (USA) W-Z przez Kanał Panamski.

7     1998       Ryszard Rewucki  Free Poland (USA) W-Z przez Kanał Panamski.

8     2000       Krzysztof Baranowski  Lady B. (POL) W-Z przez Kanał Panamski

9     2007       Jerzy Czerwoniec Roque Aguario (ESP)  W-Z przez Kanał Panamski.

10   2008       Tomasz Lewandowski  Luka (POL)  Pierwszy Polak W-Z przez Horn

11   2009       Andrzej Lepiarczyk Mighty Chicken (CAN) W-Z przez Kanał Panamski.

12   2009        Natasza Caban  Tanasza Polska Ustka (POL) W-Z przez Kanał Panamski

13   2011        Zbigniew Gutkowski Operon Racing (POL) Z-W przez Horn. Pierwszy Polak,     który ukończył regaty dookoła świata Velux 5 Oceans Race – drugie miejsce.

14   2012        Tomasz Cichocki Polska Miedź (POL)     Z-W przez Horn. Jeden przystanek

15 cdn.

Dla niektórych zaskoczeniem może być brak na liście kilku nazwisk i rejsów, przez wielu uznawanych za polskie, samotne opłynięcia świata pod żaglami. Wyjaśnienie tych decyzji znajduje się na następnych stronach. Powyższa lista powstała w wyniku kilkumiesięcznej, publicznej konsultacji i weryfikacji rejsów w oparciu o kryteria sprecyzowane na następnej stronie. Uwagi nadal można zgłaszać do autora. Lista jest żywym dokumentem, który będzie uaktualniany w miarę potrzeb. Anonimowe lub niepotwierdzone rzeczowo informacje nie będą uwzględniane.

KRYTERIA

Lista jest chronologicznym zestawieniem (decyduje data zamknięcia Wielkiej Pętli) Polaków, którzy niezależnie od charakteru rejsu, opłynęli świat solo według następujących kryteriów:

1. „Opłynięcie świata” („rejs dookoła świata”) oznacza, że po przekroczeniu wszystkich południków i równika oraz pokonaniu dystansu co najmniej 21 600 Mm, jacht przeciął swój „ślad”, czyli zamknął Wielką Pętlę.

2. „Solo” („Samotnie”) oznacza, że podczas okrążania Ziemi na jachcie jest tylko jedna osoba.

3. „Non-stop” oznacza bez zawijania do portów i bez przyjmowania pomocy na morzu.

WYNIKI  WERYFIKACJI Zastrzeżenia zgłoszono co do czterech rejsów. Po weryfikacji z listy usunięto:

Rejs s/y Zjawa

Wbrew informacji, zaczerpniętej z anglojęzycznej książki, Władysław Wagner nie płynął samotnie, ale ze zmieniającą się załogą. Rejs Zjawy był pierwszym polskim rejsem dookoła świata, ale nie był to rejs solo.

Rejs s/y Jolanta

Polonijny żeglarz, Andrzej Kopczyński został wyróżniony III Nagrodą Rejs Roku 2006 za samotny rejs dookoła świata. Jak oświadczył, po pokonaniu trasy Hudson, Floryda, Panama, Darwin, Durban, Cape Town, St. Helena, Fortaleza w Brazylii, rejs zakończył w macierzystym porcie Hudson. „Za rufą pozostało 26 500 Mm, w tym 22 138 Mm samotnej żeglugi” – tak podsumował swoją podróż. Nie kwestionuję nagrody, ale choć był to rejs dookoła świata, to jednak nie był w całości solo.

Rejs s/y mantra ASIA

Zarzuty, że stojąc na kotwicy u wybrzeży Australii, Pajkowska przyjęła pomoc (niedozwolone w rejsach non-stop) przy naprawie takielunku od jej opiekuna Andrzeja Armińskiego nie zostały udokumentowane.  Cytaty zapisów dokonanych przez Pajkowską (wytłuszczenia tak jak je opublikowała): „24 czerwca 2008 godz.13:00 UTC – Zaczynam w Panamie, po stronie Pacyfiku mój najdłuższy rejs, płynę na zachód”. „…wyruszyłam nareszcie w swój wymarzony rejs: samotny non-stop (czyli, bez zawijania do portów) rejs dookoła świata. Celem rejsu jest pobicie polskiego rekordu prędkości opłynięcia naszego globu solo”… „11 listopada 2008 – Rzucam kotwicę w okolicy Port Elizabeth, aby przeczekać złą pogodę, następnego dnia chowam się w Port Elizabeth, aby przeczekać sztorm.” „8 stycznia 2009 godz. 13:03 – Po 198 dniach, zero godzinach i trzech minutach rejsu przecięłam linię startu i mety: południk 079 32W. KRĄG WOKÓŁ ZIEMI ZAMKNIĘTY!  Wchodzę do portu Colon w Panamie, koniec rejsu”. Należy zauważyć, że o wejściu do Port Elizabeth, Pajkowska nie poinformowała w czasie kilkudniowego postoju w porcie, ale dopiero po ukończeniu rejsu. Później kategorycznie zaprzeczyła zarzutom, że przystanek w RPA usiłowała ukryć. Podkreśliła natomiast, że „Mimo wejścia do Port Elizabeth, nadal podtrzymuję tezę, że rejs mój miał charakter rejsu non-stop, o takim bowiem charakterze rejsu decyduje w głównej mierze sposób przygotowania jachtu i żeglarza na trasę”… oraz „Rejs mój miał charakter zupełnie prywatny i nie podlegał regułom żadnych organizacji. Organizatorem byłam ja sama wraz z armatorem jachtu, Andrzejem Armińskim i to my właśnie ustalaliśmy kryteria tego, jeszcze raz podkreślam, zupełnie prywatnego rejsu”. Jest niemożliwe, aby Pajkowska, doświadczona żeglarka z tytułem kapitana PZŻ, nie rozumiała co oznacza zamknąć krąg wokół Ziemi. Jako rekordowy wyczyn, rejs mantry ASI jest bez jakiejkolwiek wartości. Roszczenia o rejsie non-stop oraz rekordzie Polski są totalnym absurdem. Przekroczenie wszystkich południków nie jest równoznaczne z zamknięciem kręgu wokół Ziemi, jak to błędnie interpretuje żeglarka. Otwarta „spirala” to nie to samo co zamknięta Wielka Pętla! W pierwszym dniu rejsu sama prawidłowo wyjaśniła, że rejs non-stop oznacza rejs bez wchodzenia do portów. Konsekwentnie – postoje w Panamie i w Port Elizabeth automatycznie wykluczają rejs non-stop. Ponieważ czas rejsu nie był w żaden sposób weryfikowany, Pajkowska płynęła bez żadnych reguł, używała silnika itd., nie można przyjąć, że padł rekord szybkości. Ponieważ nie zamknęła Wielkiej Pętli, nie można nawet przyjąć, że okrążyła świat.

Rejs s/y mantra ANIA

27 kwietnia 2008 r. Marta Sziłajtis-Obiegło na pokładzie s/y mantra ANIA wypłynęła z Puerto La Cruz w Wenezueli w samotny rejs dookoła świata. Wcześnie rano, w dniu 31 grudnia 2008 r., w pobliżu Kenton-on-Sea, u wybrzeży Republiki Południowej Afryki, jacht wzywał pomocy. Służby ratownictwa morskiego RPA uratowały jacht i załogę. Na pokładzie, obok Marty Sziłajtis-Obiegło, znajdowała się również Magdalena Makowska. Jacht został odholowany do Port Elizabeth. Andrzej Armiński, organizator rejsu nie poinformował natychmiast o wypadku. Dopiero kilka dni później, kiedy wiadomość już dotarła z innych źródeł (o incydencie pisała prasa RPA) oświadczył: „To nie stało się podczas rejsu, tylko podczas postoju. Martę odwiedzała koleżanka na święta i sylwestra”…. Na stronie internetowej rejsu napisano: „Ambitna żeglarka postanowiła powtórzyć feralny odcinek rejsu, wróciła do Durbanu i ponownie przepłynęła wzdłuż afrykańskiego wybrzeża, tym razem bez awarii”… Możliwe, że Magdalena Makowska przyleciała jedynie z zamiarem odwiedzin. Jest jednak niewiarygodne, aby w czasie tej świątecznej wizyty, Marta Szilajtis-Obiegło większość czasu spędziła na morzu, pozostawiając koleżankę na brzegu, jak to wynika z kalendarium rejsu.  Jest wręcz niemożliwe, aby Makowska wskoczyła na jacht dopiero, kiedy mantra ANIA zatrzymała się na kotwicy w Kenton-on-Sea, niedostępnym dla jachtów nawet przy najlepszej pogodzie, z powodu mielizn w delcie niewielkiej rzeki Bushmans oraz kamieni u jej ujścia do Oceanu Indyjskiego. Warto zauważyć, że RPA śledzi uważnie ruch obcych jachtów na swoich wodach terytorialnych, a wyjście obcego jachtu w morze jest tam traktowane niemal jak opuszczenie kraju. W Durbanie i Cape Town rygorystycznie przestrzegane są związane z tym procedury. Tymczasem powtórka „feralnego odcinka” nie została udokumentowana.

PODSUMOWANIE DYSKUSJI

Ustalenie listy polskich żeglarzy, którzy samotnie opłynęli świat, okazało się zadaniem trudnym do ukończenia. Pomimo, że poparcie pomysłu było praktycznie powszechne, kilka znanych osób, dogłębnie zbulwersowanych postępowaniem dwu żeglarek i ich sponsora, poprosiło o dyskrecję i nieujawnianie nazwiska. Raczej osamotniony Andrzej Armiński oświadczył:  „Pomysł oficjalnego zestawienia samotnych rejsów dookoła świata uważam za chybiony”… i zaproponował, aby raczej sporządzać zestawienia rejsów „wartościowych”, bez konieczności stosowania rygoru kryteriów.

Na prośbę pomocy w sporządzeniu listy, PZŻ nie zareagował wcale. „Żagle” odnotowały: „Wciąż toczą się dyskusje nad tym, które rejsy polskich żeglarzy dookoła świata można uznać za samotne ”…, ale uznały, że to temat dla tych… „którzy dążą do prawdy i posiadają stosowaną wiedzę”, po czym także SSI natychmiast uciął rozpoczęty temat bez ostrzeżenia.

„Jachting” nazwał absurdy po imieniu i jako głos w dyskusji, w majowym numerze 2012 roku, ukazał się artykuł omawiający żeglarskie standardy i kryteria oceny samotnych rejsów dookoła świata. Wcześniej, na gruncie fair play i etyki,  „Jachting” zdyskwalifikował kandydatury rejsów mantry ASI i mantry ANI do Nagrody Jachtsmen Roku.

Andrzej Armiński, usiłował przekonać, że rejs Mantry ASI spełnia kryteria tej listy, ponieważ nie rozpoczął się 24 czerwca 2008 r. w Balboa w Panamie, jak to odnotowała żeglarka, ale… „Kpt. Joanna Pajkowska wypłynęła samotnie 27 kwietnia 2008 z Perto La Cruz w Wenezueli”…, po czym w wywiadzie dla „Żagli” powrócił do roszczeń o rekordzie stwierdzając: „Asia jest najszybszym polskim żeglarzem, który opłynął kulę ziemską”… żeglując z  Balboa do Colon.

Krystyna Chojnowska-Liskiewicz przedstawiła swoje stanowisko w wywiadzie dla „Naszego Morza”: „dla mnie fakt, że te dwie panie (Joanna Pajkowska i Marta Sziłajtis-Obiegło  – A.L.) próbowały oszukać, jest nie do przyjęcia. Dla mnie to niedopuszczalne!”… i nie widzi potrzeby powtarzania tego samego. Krzysztof Baranowski uważa podobnie: „Na temat tych pań, mógłbym tylko powtórzyć to, co już powiedziałem. Fakty się nie zmieniły i pozostają faktami. Dla każdego z odrobiną etyki wnioski powinny być oczywiste. Po prostu wstyd.” Henryk Jaskuła, swoją wypowiedź na łamach „Jachtingu” zakończył sugestią: „Ja bym Asi zaliczył rejs dookoła świata solo, ale nie non stop”. Roman Paszke zauważył, że polskie „kryteria powinny być zgodne z międzynarodowymi standardami”…

Zdaniem autora obydwa incydenty leżą w strefie fair play i etyki. Przecież charakter rejsu żeglarze znają na długo przed wyruszeniem na ocean, wiedzą co zamierzają osiągnąć i jakim międzynarodowym standardom ich rejs będzie podlegał. Nic nie zastąpi osobistego honoru. Zawsze i wszędzie znajdą się jednostki pomagające sobie manipulacjami oraz margines używający „środków dopingujących”. W takich sytuacjach, innej postawy należałoby oczekiwać od PZŻ,  szczególnie, kiedy są to członkowie tego związku.

Podobnie jak w przypadku „rekordu” Joanny Pajkowskiej, odnośnie „iluzjonistycznej sztuczki” Marty Sziłajtis-Obiegło, każdy powinien zadecydować zgodnie z osobistymi zasadami etyki, albo ich brakiem. Zasada domniemania niewinności obowiązuje jedynie do momentu pierwszego poważnego wykroczenia. Po złamaniu zasad, szczególnie honorowych zasad, aby odzyskać utracone zaufanie środowiska, żeglarz powinien wykazać choćby odrobinę „żalu za grzechy”, a przede wszystkim  rzeczowo udowodnić, że popełnione wykroczenie zostało skorygowane. Sziłajtis-Obieglo tego nie zrobiła.

„Żagle” bez rozważań o kryteriach, fair play i etyce,  zaliczyły rejs Marty Sziłajtis-Obiegło. „Jeśli chodzi o rejs Asi Pajkowskiej, to twierdzimy, że nie był to klasyczny rejs non-stop, ponieważ żeglarka zawinęła do Port Elizabeth”…, po czym zamilkły nie odpowiadając na pytanie, ile postojów w portach dopuszcza „nieklasyczny rejs non-stop”?  Następnie redakcja zaprezentowała swoją listę. Pięć jachtów z tej listy płynęło pod obcymi banderami, chociaż redakcja podkreśliła, że „jednym z podstawowych kryteriów była żegluga pod polską banderą”. Żadnych innych kryteriów, redakcja nie ujawniła, ale zarekomendowała swoim czytelnikom jeden wybrany „ranking” internetowy, nie informując, że ten materiał przygotował i opublikował anonimowo… Andrzej Armiński.

Andrzej Urbańczyk nie zabrał głosu w sprawie Pajkowskiej i Sziłajtis-Obieglo. Zauważył natomiast że lista, którą mu wysłałem z prośbą o komentarz, „wygląda serio”, „ma sens dokumentalny”, „powinna być kontynuowana” i zachęcał do jej ukończenia.

Andrzej Lepiarczyk

Sylwetka autora została przedstawiona na stronie

http://www.portalmorski.pl/ludzie/sylwetki-ludzie-nasze-rozmowy/32160-samotnaprawda

O autorze

Krzysztof Baranowski żegluje od 15 roku życia, ale zawodowo skończył Politechnikę Wrocławską z tytułem magistra inżyniera łączności (elektroniki), a po ukończeniu Studium Dziennikarskiego na Uniwersytecie Warszawskim wybrał ten drugi zawód.

Napisał 25 książek, zrealizował 50 filmów dokumentalnych, odbył dwa rejsy samotne dookoła świata. Zrealizował trzy projekty budowy jednostek żaglowych: „Poloneza” (14 m długości), „Pogorii” (47 m długości), „Fryderyka Chopina” (54 m długości). Pracuje nad budową kolejnego żaglowca dla młodzieży – „Polonii” (56 m długości).