„Samotny żeglarz” (1995, 2011, 2013)„Lonely saylor”’Einhandsegler”

Samotny okł 190 001

„Samotny żeglarz” to wyjątkowa książka. Tytuł jest mylący, ponieważ nie jest to opowieść o samotnej żegludze, ale o samotności w wielkich, żeglarskich przedsięwzięciach.

Po raz pierwszy autor odsłania się pokazując kulisy swoich osiągnięć, mówi co myśli i nie przebiera w słowach. Tłem są wybitne osiągnięcia żeglarskie – ambitne rejsy, budowa nowych jednostek i projekty wykraczające poza ramy krajowe.

Jest też wątek osobisty, ujawniony z bolesną szczerością.

Aneta Cichacka pisze:

„Samotny Żeglarz” trafił w moje dłonie w solidnej oprawie, ze zdumiewającą dedykacją, figlarnym podpisem oraz intrygującą stroną tytułową, gdzie z ciemnego tła, niejako z głębin, wyłania się jasna twarz autora. Czytając książkę miałam nieodparte wrażenie, że ktoś już o tym pisał. I nie myliłam się. Zarówno Mariusz Zaruski w książce „Z harcerzami na Zawiszy Czarnym”, jak i samotni żeglarze , chociażby Joshua Slocum, wspominali o podobnych problemach i odczuciach.

Zwykle mawia się o posiadaczach silnej osobowości, że są wyniośli, zarozumiali, nie znoszący sprzeciwu. A Samotni, jak się okazuje, zazwyczaj miewają trudny charakter. Często ich powołanie tkwi nie tylko w pragnieniu, by znaleźć potwierdzenie własnej wartości i pokonać własną słabość, lecz także w pewnego rodzaju mizantropii.

Ty ukazujesz historię siebie, jako człowieka o złożonym, silnym charakterze, a jednak nie wolnego od słabostek i ułomności, którego nałogiem jest morze.

Ta książka, według mnie, nie jest spowiedzią, jak twierdzą niektórzy recenzenci, ponieważ spowiedź niesie ze sobą skruchę i żal, ale jest swojego rodzaju skargą. Pozostaje tylko pytanie do kogo, skoro deklarujesz, że jesteś niewierzący.

Wspominasz dwa razy o Bogu w swojej książce. Fakt, nie trzeba wierzyć, aby o nim mówić, ale już Mariusz Zaruski tłumaczył to tak:

„kto na morzu nie bywał, ten nigdy nie modlił się do Boga (…) Każdy marynarz jest w gruncie rzeczy głęboko religijnym człowiekiem bez względu na to, co w chwilach spokojnego rozumowania wygłasza”. Zatem skarga kierowana jest zapewne do siły wyższej, jakąkolwiek nazwę by nosiła.

Dla mnie jesteś uczestnikiem sztafety pokoleń od Mariusza Zaruskiego.

Jako dziennikarz, reżyser filmowy a przede wszystkim „natchniony żeglarz” potrafisz przedstawić nie tylko żeglugę po morzach i oceanach, ale równieżpo akwenach biurokracji, bezkresie uczuć do żagli, jak również do kobiet i to w tej, a nie innej, kolejności.

Książka doskonale dokumentuje, że perfekcyjnie znasz morze i wiesz, że walka z nim nie jest łatwa. Znasz, jak się okazuje, małostkowych ludzi, którzy z upodobaniem potrafią rzucać kłody pod nogi człowiekowi, który chce żeglując – wychowywać także młodych ludzi.

Dla Ciebie zmiany nie są bolesne. To upór ludzki przed zmianami Cię boli. Moje emocje wywołane książką nawzajem się wykluczają i są kombinacją podziwu, szacunku, zrozumienia, ale też niedosytu, gdyż wzbudziły:

złość

że autor nie radzi sobie z opisem stosunków damsko-męskich tak świetnie, jak z opisem morza i żaglowców. Ale tak pewnie kochają żeglarze; poeci kochają inaczej

radość

że można w tak zwięzły sposób przekazać informację na temat tylu przepłyniętych mil, z dystansem do siebie i do bliskich, pokazując jednocześnie wykwintność naszego języka i

– że choroba morska ustępuje po odbyciu rejsu w randze dowódcy

zazdrość

że posiadasz taką łatwość formułowania i opisywania zjawisk

żal –

że jest to tylko esencja odbytych rejsów, szczególnie tych jeszcze nigdzie nie opisanych, a jakże istotnych, które zasługują na udokumentowanie

        – że historia o ateńskiej piosenkarce pozostała okryta woalem tajemnicy

        –  że tak mało piszesz o zagubionej krainie szczęścia i sprawiedliwości

        – że trzon wału płetwy sterowej na żaglowcu Pogoria jest już obudowany

świadomość

że ta książka została napisana dawno temu, a autor nie tylko nie jest już samotnym, ale także, jak się okazuje, nieprawdopodobnie skutecznym żeglarzem.

O autorze

Krzysztof Baranowski żegluje od 15 roku życia, ale zawodowo skończył Politechnikę Wrocławską z tytułem magistra inżyniera łączności (elektroniki), a po ukończeniu Studium Dziennikarskiego na Uniwersytecie Warszawskim wybrał ten drugi zawód.

Napisał 25 książek, zrealizował 50 filmów dokumentalnych, odbył dwa rejsy samotne dookoła świata. Zrealizował trzy projekty budowy jednostek żaglowych: „Poloneza” (14 m długości), „Pogorii” (47 m długości), „Fryderyka Chopina” (54 m długości). Pracuje nad budową kolejnego żaglowca dla młodzieży – „Polonii” (56 m długości).